piątek, 1 stycznia 2016

The Everlasting Man

„Człowiek wiekuisty” – bo tak zwykłem tę książkę nazywać, mimo że polskie wydanie zatytułowane jest „Wiekuisty człowiek” – to historia świata i człowieka przedstawiona w świetle wiary chrześcijańskiej. G. K. Chesterton kreśli przekonujący obraz dziejów, w którym punktem zwrotnym jest przyjście na świat Boga w postaci Chrystusa – wydarzenie bezprecedensowe i inne, niż wszystko co moglibyśmy przewidzieć, lub co mogłoby w sposób organiczny wyewoluować z dotychczasowych wierzeń.


Ewolucja to w ogóle istotny temat tych rozważań, gdyż tak samo jak powstanie chrześcijaństwa jest czymś niewytłumaczalnym bez boskiej interwencji, tak i powstanie człowieka wydaje się autorowi niemożliwe na drodze selekcji naturalnej, jaką znano na początku XX wieku. Dzisiaj powszechnie uważa się, że teoria ewolucji wyjaśnia wszystko, mimo to wywody Chestertona nie tracą na aktualności. Wszak nie można zaprzeczyć, że człowiek jako gatunek jest wyjątkowy. Tę wyjątkowość dla Chestertona najpełniej ujmuje sztuka: „Art is the signature of man”.

Dużo tu gawędziarstwa. Nie jest to w żadnym wypadku rozprawa naukowa. Przyjęta konwencja polega często na spieraniu się z tezami współczesnych mu myślicieli czy badaczy i pokonywaniu ich za pomocą zdrowego rozsądku. Zdrowy rozsądek to w ogóle ulubiona broń Chestertona, paraduje on z nią i podkreśla jej walory na każdym kroku, czyniąc z niej wręcz swoją religię.
„For it was the soul of Christendom that came forth from the incredible Christ; and the soul of it was common sense”.
Czasem irytuje barokowy styl i zbytnie umiłowanie do paradoksu jako figury literackiej, ale taki był najwyraźniej charakter i sposób bycia autora. Czytając, można niemal usłyszeć jego głos i wyobrazić go sobie, ogromnego, zapadniętego w fotel z fajką w ustach – gawędzącego, snującego opowieść. Wybaczam mu  okazjonalny przerost formy nad treścią, gdyż opowieść jaką nas raczy jest zaiste piękna.

Wieść gminna niesie – ale to lekkie uproszczenie – że niejaki C. S. Lewis nawrócił się po lekturze „Człowieka wiekuistego”. Czy może być lepsza rekomendacja? Jestem przekonany, że i dzisiaj książka może oddziaływać równie potężnie. Warto – trzeba! – przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz