niedziela, 24 stycznia 2016

The Sandman: Dream Country

Cztery niezależne opowieści, a jednak połączone przez wspólny temat – sny, oczywiście. I moc słowa, siła sprawcza marzeń (istotne jest że w oryginale „marzenie” i „sen” to jedno słowo – „dream”). Neil Gaiman po swojemu sięga po motywy mitologiczne i kulturowe – od greckiej muzy Kaliope, przez Willa Shakespeare'a i „Sen Nocy Letniej” tegoż, po superbohaterkę ze świata DC Comics – bierze je dla siebie i buduje na nich własną opowieść, przetwarza albo dopowiada, znajdując nowe zaskakujące zastosowania dla wyeksploatowanych do cna, zdawałoby się, motywów. Gdzieś tam na uboczu czai się zawsze Sandman, a to jako ostatni sprawiedliwy, a to spiritus movens, wprawiający młyny historii w ruch, a to... kot. Znajduje się albowiem w tym tomie jedna opowieść widziana w całości z kociej perspektywy, i choćby dla niej trzeba po tę część sięgnąć. 



W moim wydaniu dodatkowym smaczkiem jest możliwość spojrzenia na pracę autorów od kuchni. Neil Gaiman zdecydował się podzielić z czytelnikami całym scenariuszem do jednego z opowiadań, i napisać parę słów o tym, jak wyglądała jego praca z ilustratorką. Porównanie owego scenariusza z ostatecznym dziełem to niewątpliwie ciekawe doświadczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz